1, 2, 3 KOTY!
- Mind By Iron
- 13 paź 2019
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 14 sty 2020
Do tej pory myślałem o sobie jak o osobie bardziej lubiącej psy niż koty (jest takie sprytne słowo w języku angielskim) dog person. Jednak gdy dzieci zaczęły oglądać Garfielda i była żona zaadoptowała pierwszego kota imieniem Antoni, stałem się prawdziwym Kocim Tatą.
Chyba wszystko zaczęło się gdy wysłałem zdjęcia kota perskiego, którego spotkałem odwiedzając młodszą siostrę (kot nie jej, opiekowała się nim). Była żona uwielbia wszystkie zwierzaki, więc natychmiast napisała: Chciałabym mieć kota!
Jestem dość pragmatyczny i mam podejście minimalistyczne, więc nastał czas tłumaczenia dlaczego NIE powinniśmy mieć kota. Te negocjacje nie przebiegły po mojej myśli. Może dlatego, że byłem przed przeczytaniem książki Odchodząc od NIE napisanej przez Williama Ury’ego. Dzięki niej teraz wiem, że najlepsze wnioski to takie, do których dochodzi się samemu, a nie otrzymuje od innych. Myślę, że i tak książka nie zagwarantowała by mi wygranych negocjacji z byłą żoną i z perspektywy czasu bardzo się z tego cieszę.
Wracając do kotów pierwszy z kociej gromady był Antoni (Antonio, Antosza, Antoś wariacji było wiele). Zaadoptowaliśmy go z fundacji KOT – Koty Otoczone Troską, zajmującej się opieką na bezpańskimi kotami i ratującej koty z ulic. Antoś to prawdziwy gaduła i bardzo często wylewnie miauczy siedząc w oknie i obserwując okolicę. Nie przypuszczałem, że mnie tak polubi i zacznie przychodzić do mnie, łasić się i wdrapywać na kolana wtedy gdy czytam, pracuję przy komputerze lub jem.


Żeby Antosiowi nie było smutno samemu, była żona znalazła mu towarzyszkę, również z fundacji, Adelę. Adela była na początku nieufna i potrzebowała czasu żeby się oswoić. Okazało się, że najlepszą zabawką dla niej jest kulka zrobiona z sreberka, za którą ugania się po mieszkaniu. Adela i Antoś przypadli sobie do gustu, mimo że Antoś podjada z jej miski. Często bawią się razem, biegają na zmianę za sobą i urządzają kocie zapasy.


I pewnie mielibyśmy dwa koty, gdybym pewnego dnia wracając z dziećmi ze spaceru, nie zauważył wychudzonej kotki czającej się i popiskującej pod autem na parkingu. Jak wspomniałem o tym byłej żonie to minęło kilka chwil, a kotka już siedziała u nas na najwyższej półce w kuchni, bo się biedna nie spodziewała takiego obrotu sprawy. Gdy Aurora (tak ją nazwaliśmy) już oswoiła się z nami i z mieszkaniem, okazała się dość zadziorna i często zaczepia pozostałe koty. Po przełamaniu nieufności stała się bardzo przyjacielska i jak tylko siadam, to przychodzi i leży obok mnie na kanapie. Nawet teraz, gdy pisze ten tekst, jest obok i cicho pomrukuje gdy ją głaszczę.


Na dzień dzisiejszy stado liczy 3 koty, a ja jestem dumnym Kocim Tatą. Muszę przyznać, że pomimo początkowej sceptyczności co do kociaków okazało się, że ich obecność mnie uspokaja i głaskanie kociego futerka działa odstresowująco. Nie wiem jak inne koty, moje nie są wredne (spotkałem się z takimi opiniami o kotach), tylko bardzo przyjacielskie.
Polecam mieć kota przynajmniej jednego, a najlepiej dwa.
Polecam Przeczytać książkę Odchodząc od NIE napisanej przez Williama Ury’ego!
Comments